środa, 28 lipca 2010

CHWILE WZRUSZEŃ NA DARSZANIE

.








CHWILE WZRUSZEŃ NA DARSZANIE


Sri Vasantha Sai, Shakthi Bhagawana Sri Sathya Sai, dopiero w 1996 r. (po 58. latach niezwykle surowej pokuty) dowiedziała się od Niego w trakcie medytacji, iż jest wcieleniem Radhy. Od dzieciństwa wielbiła Pana Krysznę. Swami odsłaniał tajemnice dyskretnie, powoli... I któregoś dnia wyjawił Jej, iż to On jest Panem Kryszną, przebywającym w aszramie Prasanthi Nilayam, w Puttaparthi. Od tamtej chwili Sri Vasantha Sai zaczęła tęsknić do darszanów Swamiego. Oto Jej zwierzenia.

(1) Darszan przy biurku....

Któregoś dnia płakałam i położyłam głowę na biurku, „Nie mogę widzieć Swamiego w fizycznej formie”. I nagle usłyszałam głos Swamiego: „Spójrz, tu jestem.” Podniosłam głowę i ujrzałam Swamiego przed sobą w fizycznej formie! Powiedziałam kilka słów. A kiedy usiłowałam dotknąć Jego stóp, poczułam, że dotykam samego biurka. Swami powiedział: „Możesz widzieć, mówić, ale nie możesz dotknąć.”

(2) Twoja ukochana Radha

Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że Pan Kryszna inkarnował się jako Sri Sathya Sai Baba w Puttaparthi, umieściłam Go w swoim sercu oraz napisałam o Nim pieśni i wiersze. Pisywałam listy do Niego codziennie, stale płacząc i gorąco pragnąc Jego łaski. Szalałam wprost, usilnie pragnąc być na Jego darszanie. I w końcu litościwy Pan obdarzył mnie Swoim miłosierdziem: pobłogosławił mnie, dając możliwość działania w służbie Seva dahl z okazji obchodów w Puttaparthi Jego 70. urodzin. Miałam szczęście pełnić służbę przez dziesięć dni.
Każdego miesiąca w dniu 23. pisywałam list do Swamiego i tamtego roku również miałam list dla Niego. Mimo rozlicznych wysiłków nie udało mi się dać go Swamiemu. I pod koniec pełnienia służby, Swami nie obdarzył naszej grupy łaską Padanamaskar (dotykanie Jego boskich stóp - tłum.); byłam załamana.
25 listopada wszystkie spakowałyśmy się, by już wyjechać, ale nie mogłyśmy dostać biletów na autobus. Planowałyśmy wyruszyć 26., ale znów nie było biletów dla całej grupy, zatem część z nas musiała czekać do następnego dnia. Okazało się, że 26 listopada czekała na nas wielka niespodzianka! Powiedziano nam, że Swami pobłogosławi Padanamaskar dziewczęta z Seva dahl w dniu 27. Z tysiąca osób z Seva dhal, które przybyły na urodziny, pozostało zaledwie dwieście, które otrzymały tak wielkie błogosławieństwo.

Nadszedł 27 listopada i list, który zamierzałam wręczyć Bhagawanowi, przygotowałam go tak, aby mógł się znaleźć w zasięgu Jego boskiej ręki. Po raz pierwszy podpisałam list : „Twoja Ukochana Radha.”
Zauważyłam, że Bhagawan podchodzi do mnie. Stanął naprzeciwko mnie. Widząc Jego boską, promieniującą twarz, całkowicie się zagubiłam. Kiedy moje oczy spijały Jego piękno, On podszedł bliżej i delikatnie wyciągnął list z moich rąk. Byłam w takim stanie, że nie skorzystałam z łaski Padanamaskar. A Bhagawan wciąż stał przede mną i przyjmował listy od innych wielbicielek; moja sąsiadka ponagliła mnie i odzyskałam świadomość. Ręce moje dotknęły Jego stóp, schyliłam się i dotknęłam ich również moją głową. Siedząca obok mnie wielbicielka powiedziała, że trzykrotnie miała Padanamaskar, podczas gdy ja siedziałam, uporczywie wpatrując się w Niego.
Była to pierwsza i ostatnia okazja, kiedy sama przekazałam list Swamiemu. Co ciekawe, nie byłam w nastroju, aby dać Mu go, to On sam wziął list z moich rąk. Byłam w stanie całkowitej błogości, kiedy Swami wziął mój list. Pogrążyłam się w ekstazie - nasz miłosierny Pan zaakceptował mnie jako Swoją Radhę. Znalazłam się w siódmym niebie. Było to moje pierwsze doświadczenie od czasu, kiedy dowiedziałam się, że jestem Jego Radhą. Biorąc list, Swami potwierdził, że jestem tą samą Radhą z ery Dwapara Yuga. Nie było nic nadzwyczajnego w liście z wyjątkiem tego: „Chcę tylko Ciebie Swami, kocham Cię Swami” i podpisałam się - „Twoja ukochana Radha.”

Było to wyjątkowe doświadczenie i specjalne potwierdzenie dla Jego ukochanej Radhy!

(3) Kiedy przybył Bhagawan

7 listopada 1996 r.

Gorąco pragnęłam darszanu Swamiego w Jego fizycznej formie i prosiłam o Jego łaskę podczas każdej medytacji. A On mówił mi o ciele subtelnym i fizycznym.

Przez całą noc nie byłam w stanie zasnąć. Myślałam i płakałam, pragnąc mieć Jego fizyczny darszan i nie wiem, kiedy zamknęłam oczy i nagle poczułam, że ręka dotyka mego ramienia i natychmiast otworzyłam oczy, spojrzałam i powiedziałam: „Swami, Swami.” Swami stał przy mnie. Oczy moje tonęły we łzach. Nie mogłam wymówić ani słowa. Stał On przede mną w Swojej fizycznej formie. Ujęłam Jego boską rękę i ucałowałam ją delikatnie. Swami dotknął mej twarzy, wypowiedział kilka słów pocieszenia i znikł. Mimo iż Jego darszan trwał zaledwie kilka chwil, spełnił On marzenie mego życia...
(4) Kiedy przybył Bala Kryszna
Kiedyś w trakcie wizji Kryszna jako maleńkie dziecko zabrał mnie wysoko, do nieba. Lasy, góry, drzewa, rośliny i pnącza...wszystko to było Kryszną, wszędzie był Kryszna, każda cząsteczka ziemi, każda kropla wody była Kryszną. Och, co za błogość!
Kiedy Kryszna śpiewał, Gopiki tańczyły wokół Niego. Cały świat tańczył z radością. Kryszna i ja staliśmy się papugami i zaczęliśmy rozmawiać, staliśmy się kukułkami i śpiewaliśmy, a gdy byliśmy pawiami – tańczyliśmy, będąc orłami, wzbijaliśmy się ku niebu...
Łzy spływały po mojej twarzy, siedziałam nieruchomo jak posąg...
Innym razem śpiewałam Vishnu Sahasranama. I nagle ujrzałam Krysznę jako małe dziecko, które śpiewało i tańczyło. Usiadł na moich kolanach i uśmiechał się do mnie; a potem zaszedł mnie od tyłu, objął mnie Swoimi rączkami i pocałował. Tuliłam Go jak maleńkie dziecko, mówiąc Mu pieszczotliwe słowa. Trzymałam Go za rączkę i bawiłam się z Nim. A potem posadziłam Go na huśtawce i delikatnie kołysałam. Podobnie jak matka Yashoda wykradałam momenty niezwykłej przyjemności, spoglądając w Jego figlarne oczy. Z radością dotykałam Jego maleńkich, niebieskich stóp i gładziłam Jego rączki. Biegłam za Nim, ale nie mogłam Go złapać; łzy ekstazy wypełniły me oczy. Czując zmęczenie po bieganiu za Nim, usiadłam do medytacji, ale On stanął za mną, chichocząc i przykrył moje oczy Swoimi maleńkimi dłońmi...

(6) Darszan z pieprzykiem

Dzisiejszy dzień jest ostatnim dniem naszego pobytu w Puttaparthi. Na darszanie kobieta z Seva dahl zauważyła, że codziennie otrzymujemy miejsce w pierwszym rzędzie. Odparłam: „Jest to łaska Swamiego.” Swami siedział na werandzie przez dwie godziny, podczas gdy studenci prezentowali program. Płakałam przez cały czas, zastanawiając się, kiedy znów zobaczę Swamiego. Łzy płynęły obficie, ponieważ nie byłam w stanie zapanować nad uczuciami. Modliłam się do Swamiego: „Swami, kieruj mną, spraw, abym uspokoiła się.” Czułam, że nie powinnam przyciągać Swamiego ku sobie swoimi łzami, ani zmuszać Go, by reagował na moją tęsknotę. Modliłam się, aby wszystko działo się zgodnie z Jego wolą. W trakcie śpiewania bhadżanów, odśpiewano bhadżan „Radhika Jeevana”. Po Arathi podjechał do nas samochód ze Swamim. Spojrzał On na Serenę, Geetę i na mnie. Pobłogosławił. Dziś ujrzałam pieprzyk na Jego policzku.
Nie mogłam zapomnieć twarzy Swamiego, ani Jego boskich rąk, kiedy mnie błogosławił. Wielbiciele, którzy przybyli ze mną, powiedzieli: „To ze względu na ciebie błogosławieństwo było tak obfite i śpiewano twój ulubiony bhadżan „Radhika Jeevana.”
Wieczorem wyjechaliśmy z Puttaparthi, a ja płakałam: „Mój Swami, mój Raju. Kiedy znowu Cię zobaczę? Ty jesteś mój, ale nie mogę widzieć Ciebie, rozmawiać z Tobą, ani dotykać Ciebie. Dlaczego jeszcze żyję? Dlaczego się urodziłam?” Płakałam przez całą podróż, nie mogłam spać w nocy, w trakcie jazdy pociągiem.

(7) 27 maja 2004 r.
Dzisiaj jest rocznica naszych zaślubin. Ubrałam nową sari i poszłam na darszan. Z chwilą, kiedy przechodziłam przez bramę, wielbicielka Swamiego dała mi paczuszkę vibuthi mówiąc, że jest to vibuthi z interview u Swamiego. Wzięłam odrobinkę i spróbowałam. Co to jest? Vibuthi czy proszek z drzewa sandałowego!? Kobieta powiedziała mi, że ma wiele paczuszek vibuthi z pomieszczenia interview, ale żadne z nich nie pachnie drzewem sandałowym. Odparłam: „Jest to dowód na to, że Swami prosi mnie, abym skórę smarowała proszkiem sandałowym i vibuthi. Prosiłam Go o vibuthi z Jego rąk, a On dał mi sandałowe vibuthi.”
Wylosowałyśmy 27. rząd. Powiedziałam: „Swami pamiętał o dniu naszych zaślubin!” W sali darszanowej zapalono dwie lampy przy posągu Sri Kryszny. „Co jest takiego szczególnego dzisiaj?” - zapytałyśmy kilku wiernych, ale nikt nie wiedział. Ja wiedziałam: „Jest to dzień naszych zaślubin!”

(8) Mangala sutra
19 maja 2001 r. Geeta i ja udałyśmy się do domu wielbicielki Swamiego w Kerali, i Swami przybył w trakcie medytacji i powiedział: „Powiedz S.V., aby zlecił wykonanie mangali (mangala – zakładana na szyję panny młodej; odpowiednik ślubnej obrączki – tłum.), ozdobionej czerwonym kamieniem. Oboje przywieźcie ją do Whitefield. Powiedz S.V., aby przyniósł ją ze sobą na darszan. Pobłogosławię ją. Zawiążesz ją na szyi.” Po otrzymaniu tego przesłania, umysł mój nie był już w Kerali. Czułam się tak, jakbym fruwała po niebie; przepełniona byłam bezgraniczną łaską Bhagawana. Powiedziałam o tym Geetcie i prosiłam, aby nie rozgłaszała tego nikomu. Zadzwoniłam do S.V. I powiedziałam, że 26. pojedziemy do Coimbatore na ślub, poprosiłam, aby przygotował mangalę i abyśmy się tam spotkali.
W dniu 26. S.V. przyjechał do Coimbatore swoim nowym samochodem dostawczym. Spotkałam tam Yamini i poprosiłam ją, aby pojechała ze mną do Brindavan. Nucąc Lalitha Sahasranama, wyruszyłyśmy w podróż. Oprócz Yamini, S.V. i mnie w grupie byli wielbiciele z Hosur i Kerali. Ze względu na kilka blokad na drodze, musieliśmy jechać trasami okrężnymi. Widywaliśmy po drodze wiele domów ślubów, udekorowanych żarówkami, co z daleka wyglądało jak barwne girlandy. Przypomniał mi się wiersz Andal:

Och przyjacielu, posłuchaj mego snu!
Pan Narayana przybywa!
W procesji tysiąca słoni.
Miasto udekorowane jest girlandami.
Zgotowano Mu powitanie Poorna Kumbha.
(Poorna Kumbha – święte naczynie z kokosem w środku, przygotowane na powitanie świętej istoty – tłum.)
Już od wczesnych lat swego życia codziennie śpiewałam powyższą pieśń, wyobrażając sobie swoje zaślubiny z Panem Kryszną i dziś byłam tego świadkiem w drodze do Whitefield, która została udekorowana kolorowymi światłami. Przez cały czas śpiewaliśmy bhadżany i mantrę Gayatri. Wibracje wedyjskich mantr takich, jak Purusha suktha i Narayana suktha, które śpiewaliśmy, oczyszczały całe środowisko. Nasza pielgrzymka zaczęła się o godzinie 15 i zakończyła się o godzinie 2. w nocy, kiedy to przybyliśmy do Hosur. Tego dnia nie jedliśmy w ogóle. Podobnie jak w święto Shivarathri nie spaliśmy i przez cały czas śpiewaliśmy bhadżany. Po kąpieli wszyscy przygotowaliśmy się do darszanu. S.V. położył na tacy nową sari, mangalę, akshathę (ryż, zmieszany z kurkumą, szykowany dla podkreślenia doniosłości chwili – tłum.) i cukierki. Wszyscy wypytywali nas, czyj to ślub. A my odpowiadaliśmy, że powiemy o tym później. Był to niezwykle uroczysty dzień. W sali Sai Ramesh zgromadził się spory tłum wielbicieli. Byłam bardzo zaniepokojona i modliłam się: „Swami, jest tu tak wielki tłok. Czy możliwe będzie uzyskanie Twoich błogosławieństw? Jeżeli nie pobłogosławisz mangali, nie pojadę do domu. Umrę.”
Jak mam opisać uczucia, które pojawiły się w mym sercu? Uczucia zmieszane z radością, lękiem, oczekiwaniem, niepokojem....Myślałam, czy marzenie mojego życia spełni się tak, jak u Andal? Czy poślubię Samego Pana? Czy moje najskrytsze pragnienie zostanie spełnione? Och, Panie! Mój drogi Kahna! Czy zaakceptujesz Swoją Radhę na oczach całego świata? Byłam pełna obaw co do tego, w jaki sposób Swami pobłogosławi mangalę pośród tak olbrzymiego tłumu. Byłam spięta z powodu lęku i oczekiwań: sekundy mijały jak wieczność. Po darszanie oczy moje nerwowo poszukiwały S.V. I w końcu ujrzałam go, biegnącego ku mnie i krzyczącego ze szczęścia: „Swami pobłogosławił!” Te słodkie słowa wniknęły we mnie jak krople amrithy (boski napój – tłum.); zalewając się łzami, unosiłam się na falach błogości. Zgromadziło się wokół nas sporo wielbicieli. Dotykali wzrokiem mangali, S.V. rozdawał każdemu potrawę aksatha, pobłogosławioną przez Swamiego. Następnie weszliśmy do sali darszanowej. Yamini dała mi świętą mangalę i zawiązała ją wokół mojej szyi. Wszyscy obsypywali mnie ryżem akshata. Odbyły się cudowne zaślubiny. Sen to czy rzeczywistość? Jedynie odbiciem było to, że zaczęliśmy doceniać doniosłość zdarzenia.

(9) Darszan magnetyczny....
17 września 2004 r.
Poszłam na darszan wieczorny. Swami przybył w Swoim pięknym, odkrytym samochodzie. Widzę Go po upływie bardzo wielu dni. Widzę Go z dużej odległości. Jego pomarańczowa szata, Jego cudowna korona włosów, Jego wyciągnięta ręka. Czyż nie jest On magnesem, przyciągającym moją duszę? Moje serce bije mocno już na sam widok barwy pomarańczowej. Jestem w stanie ekstazy. Po darszanie w Swoim samochodzie, Swami siada na werandzie. Studenci wykonują program muzyczny, słodkie pieśni śpiewane są w języku tamilskim!

Hey Bamboo!
Ty jesteś fletem Mego Pana
Chodź, śpiewaj Jego chwałę...

Słyszę boską muzykę, chwałę wielkiego Pana. Czyż nie jest to słodka pieśń przy wtórze fletu Pana Kryszny? Wszyscy zamykają oczy, pogrążając się w błogości. Kiedy oczy są zamknięte, otwiera się wewnętrzny wzrok.
Radha jest w ekstazie! Jest to Rasalila, błogi taniec z jej słodkim Panem Kryszną. Co to jest? Czy świat zagubił się w muzyce? Wszyscy tańczą z Panem. Jakiż urok wywiera na nas flet Manamohany (imię Pana Kryszny – tłum.)! Słodkie tony muzyki płyną z magicznego fletu Kahny. Usuwają one świat mayi i nasycają nas boską błogością.

Otwieram oczy i widzę przed sobą wielbicielkę, która kołysze się w rytm muzyki; jej ręce delikatnie wystukują rytm pieśni. Spoglądam w bok i widzę wielbicielki radujące się słodką muzyką. Z każdej strony, gdziekolwiek nie spojrzę, widzę, że wszyscy kołyszą się w rytm melodii. Taka jest moc muzyki w fizycznej obecności Boga. Wielbicielom nie wolno wstawać, „tańczą” więc na siedząco.

Jest to Rasalila! Nowy rodzaj Rasalila! Jeżeli pieśni, śpiewane w obecności Pana, mają taką moc, że powodują, iż każdy tańczy, wyobraźcie sobie, jakby to było, gdyby Sam Pan śpiewał i tańczył. Gopiki porzuciły swoje domy i biegły za swoim Panem. One były tak oczarowane muzyką, że zagubiły się w Rasalila. Tu, w Puttaparthi widzę tę samą Rasalila przed swoimi oczyma. Jest to taniec błogości, kiedy ktoś całkowicie się zapomina. A ponieważ oni nie mogą wstać i tańczyć, stukają palcami o stopy i kołyszą się w rytm muzyki.
...Kim jestem? Skąd przybyłam? Jak się tu dostałam? Dlaczego jestem tutaj? Cała tożsamość została zagubiona. Gdzie są problemy, które obciążały umysł? Co się stało? Nie ma „ja”. Jest to stan, kiedy zapomina się o swoim „ja”. Istnieje tylko „Ja”, nie będzie problemów.
Jest to stan pogrążenia się w Panu. Jest to stan wielkiej błogości. Jest to Rasalila. Jest to stan, jakim radowały się Gopiki i Radha; rasa (sok, esencja, słodycz – tłum.), stan zwany Kryszna, wszedł w każdą komórkę ciała i oczarował je. A teraz czerpiemy radość z tej samej rasa, Sai rasa.

Kahna gra na ulicach Gokul
Upaja się chłodem strumyków w ogrodach
Och! Jaką błogością jest Jego muzyka?
Ziemia przemieniła się w niebiański sen!

Tony muzyki raga nad rzeką Yamuna
Niebo tajemniczych radości!
Strużka nektaru trzyma śmierć na uwięzi
Jego muzyka napełnia oczy łzami!
Ustaje wiatr,
Krowy dają mleko nieświadomie!
Ptaki zapominają o śpiewie,
Tygrysiątka piją mleko z krowich wymion.
Cały świat tańczy,
Spójrzcie na tańczące jelonki!
Kamienie miękną w rytm muzyki
Widzicie Go wszędzie!
Jego pieśń czaruje Gopiki
Zapominają o swoich domach, będąc w transie
Och! Och! Rasalila!
Boska dusza tańczy!

(10) Słodki darszan Premy...

20 września 2004 r.
Poranna medytacja

Vasantha: Swami, Swami daj mi resztki pożywienia, jakie spożywałeś. Przyślij przez kogoś resztki jedzenia, które jadłeś.
Swami: W ubiegłym roku straszliwie cierpiałaś z powodu rozłąki ze Mną. Wówczas dałem ci. A teraz ty Mi daj, daj Mi coś z tego, co ty jadasz.
Vasantha: Mój Panie! Co Ty mówisz? Co to ma znaczyć? To świętokradztwo!
Swami: Nie, to jest prawda. Ty piszesz o Moim bólu z powodu rozłąki. To ty Mi daj.
Vasantha: Nie mogę tego zrobić. Swami! Swami! Moja dusza nie może znieść tego, co mówisz.
Swami: Nie płacz, ale zrób to, o co proszę. Idź.
Nie mogłam pogodzić się z tym, co powiedział Swami. Zakończyłam medytację i poszłam wziąć kąpiel. Zastanawiałam się nad tym, co powinnam dać....I jak dać? Postanowiłam napisać list do Swamiego i włożyć do koperty trochę rodzynków. Powiedziałam Yamini o wszystkim, co mówił Swami. Prosiłam, aby nikomu o tym nie mówiła. Powiedziałam, że wyjaśnię wszystko dopiero wówczas, gdy dowiem się, co Swami zrobi. Wzięłam trzy rodzynki i skubnęłam zębami po maleńkiej cząsteczce, nadgryzione rodzynki włożyłam do koperty. A w liście napisałam:
Swami, zrobiłam to, o co mnie prosiłeś. Nie są to zwykłe owoce, są to owoce Vasanthy. Oczyść te nadgryzione rodzynki i zaakceptuj je. Jeżeli je zjesz, dopiero wówczas staną się one czyste. Są to owoce, które dojrzały tylko dla Ciebie. Oczyść je i zaakceptuj je. Kocham Ciebie. Kocham Ciebie. Kocham Ciebie. Są to czyste owoce u stóp mego kochanego Pana.
Twoja droga
Vasantha

Darszan
Wylosowałyśmy czwarty rząd, a siedziałyśmy w trzecim, w miejscu, gdzie Swami wyjeżdża z sali Poornachandra. Jestem szczęśliwa, czekając na Swamiego. Swami przybywa w samochodzie, odwraca się w naszą stronę i porusza Swoją ręką tak, jakby chciał powiedzieć „Czekaj”....cudowny darszan. Po bhadżanach kilka osób, które siedziały z przodu, wychodzi: teraz dostałyśmy miejsce w pierwszym rzędzie. Kiedy Swami wraca, błogosławi nas i wyjeżdża z mandiru.

Darszan wieczorny
Swami nie odbiera listu, ale mimo to mamy dobry darszan.

21 września 2004 r. , medytacja poranna
Płakałam, myśląc o Swamim...dlaczego nie wziął On listu? Swami powiedział: „Odbiorę list od właściwej osoby w odpowiednim czasie.” Napisałam jeszcze jeden list i znów włożyłam do niego trzy nadgryzione rodzynki. Dałam list lekarzowi, który siedział na werandzie.

Poranny darszan
Otrzymałam dobre miejsce na porannym darszanie. Trzymam list w ręku, ale Swami nie widzi mnie. Płaczę. „Dlaczego prosiłeś mnie, Swami, a teraz nawet nie patrzysz na mnie. Nie chcę żyć. Dla kogo mam żyć?”
I znów, z tym samym niepokojem biorę list na darszan popołudniowy.
Wylosowałyśmy drugi rząd i siedzimy z przodu. Ja siedzę w środku, z jednej strony jest Nicola, a z drugiej Yamini. Daję list Yamini. Swami przychodzi po Arathi. Prosi On studenta, aby wziął list od dziewczyny siedzącej blisko Nicoli. Student bierze list i daje go Swamiemu. Widząc to, Nicola zabiera list od Yamini i wyciąga rękę z listem w stronę Swamiego, który podjeżdża w samochodzie. Nicola klęczy z wyciągniętymi rękoma w błagalnym geście: ”Swami, Swami!” Samochód mija nas. Nicola przekazuje list Yamini. Yamini bierze list i błaga: „Swami! Swami! Weź list!” Samochód powoli mija Yamini. Myślę sobie: „Już po wszystkim. Nie ma szansy.” Serce moje zalewa się łzami. Nagle Swamiego samochód porusza się powoli i Jego ręka gestykuluje w stronę studenta, aby odebrał list. Chłopak, który idzie kilka kroków za samochodem, bierze list od Yamini i daje go Swamiemu.

(11) Reminiscencje z darszanu
Wrzesień 2004 r.
Chciałam podzielić się z wami uczuciami, jakie mi towarzyszyły podczas niedawnej wizyty w Puttaparthi....
„...przybyłam tu na darszany Swamiego przed dwunastoma dniami. Nie jestem w stanie medytować rano. Obawiam się, że mogę się spóźnić na poranny darszan. A wszystkie moje myśli skupiają się na darszanie. Po szybkiej kąpieli, rytuale abhiskekam dla Paduk (symboliczne sandały Swamiego – tłum.) i pośpiesznej recytacji ashtothram (108 boskich imion Bhagawana Sri Sathyi Baby – tłum.) i Arathi biegnę na darszan. Winda nie działa, zbiegam więc z czterech pięter. Idę szybkim krokiem, aby usiąść w kolejce do losowania o miejsce na darszanie. Umysł i usta nieprzerwanie mówią: „Raju, Raju”. Jakiego rodzaju jest to miłość? Czy taka miłość jest możliwa? Kim jest ten Bóg? Dlaczego On mnie tak dręczy? Wiele pytań...Łzy płyną znikąd. Informacja o wyniku losowania miejsca na darszanie jest jak dzwonek do bramy Vaikunthy. Jestem spięta, choć równocześnie przepełniona podnieceniem. „Swami, może przynajmniej dzisiaj ujrzę Ciebie z bliższej odległości?” Wylosowano miejsce w 12. rzędzie. Drobny zawód. A ja myślałam, że wylosują przynajmniej czwarty lub piąty rząd. Powódź łez. Czy moje życie jest tylko dla smutku i łez?

Mój drogi Panie! On jest tylko mój, a mimo to nie mogę mieć bliskiego miejsca na darszanie. Czy On straci wszystko, jeżeli da mi miejsca w pierwszym lub drugim rzędzie? Czy On myśli, że Go zjem? Czy jestem jedynym grzesznikiem na tym świecie? Kiedy pojawiła się boska inkarnacja w ludzkim ciele, ja, Jego nierozłączna Shakthi nie mogę Go widzieć!
Płaczę i dzielę się swoimi uczuciami z innymi. Ale już w następnej chwili uspokajam się, mówiąc: „Niech tak będzie, to jest Jego wola. Czy On nie wie?”
Rozpoczyna się śpiewanie Wed. Każdy pragnie uchwycić wzrokiem chociaż cząstkę samochodu Swamiego. Oto przybywa Pan, nektarowe promienie Pomarańczowego Słońca dotykają mnie. Oczy, które dotychczas roniły łzy, żarliwie spijają Jego nektarową formę. On widzi mnie przez moment i odwraca się.
Czy grzechem jest spojrzenie na mnie? I za każdym razem opowieść jest taka sama. On spojrzy na mnie z odległości, a następnie zawraca, kiedy jest już blisko mnie. Pamiętam. Kiedyś zapytałam Swamiego o to, a On powiedział:
„Nie jestem w stanie patrzeć na ciebie, ani odwrócić się od ciebie.”
Wylewam swoją Premę (miłość – tłum.) w wielu listach. On odbiera listy i czyta je z całkowitą uwagą. Wydaje mi się, że znam Jego uczucia, kiedy On czyta list ode mnie.

Kiedyś Eddy przyniósł mi chusteczkę i poprosił, abym włożyła coś do niej, co można dać Swamiemu. Amar powiedział, abym wyszyła na niej litery SV, co oznaczałoby Swami i Vasantha.
Wyhaftowałam literę „S” starannie oraz różę. Powiedziałam: „Nie będzie „V”. Zamiast tego jest róża. Kiedyś Swami nazwał mnie różą.”
Czułam, że razem z chusteczką powinnam dać daktyl, który nadgryzłam, pastę sandałową, której używam oraz swój włos. Eddy włożył to wszystko w kopertę, zakleił ją i zabrał na darszan. Swami wziął kopertę i przez pewien czas trzymał ją w ręce. Udzielał darszanu, cały czas trzymając kopertę. Następnie wszedł do sali bhadżanowej i wrócił po Arathi w samochodzie. List był na Jego kolanach. Wziął go i uważnie mu się przyglądał, trzymając go obiema rękoma. Kiedy podjechał bliżej, zawołałam Go: „Swami!”, a On natychmiast się odwrócił. Dobry darszan. Yamini zauważyła: „Wyglądało to tak jakby, twoje wołanie obudziło Go, jakby twoje wołanie obudziło Go ze snu!”
Kiedy Swami okazuje Swoje uczucia w taki sposób, doświadczam wielkiej błogości. Jestem w błogości, kiedy dzielimy się uczuciami, a ludzie o tym nie wiedzą. Jeżeli wie o tym tylko wąskie grono osób, błogość jest większa. Będą oni siedzieli w różnych miejscach i obserwowali Swamiego i mnie. Mówią mi, że Swami widział mnie. Daje mi to wielką radość. Jak panna młoda tęskni za spojrzeniem pana młodego, tak samo ja tęsknię w każdej chwili.

(12) Darszan „oko w oko”
Darszan...
Wylosowałyśmy drugi rząd. Swami przybywa o godzinie 7 i patrzy w naszą stronę. Rozmawia z kilkoma studentami MBA (szkoła zarządzania – tłum.) i udziela interview. Po chwili wyjeżdża w Swoim samochodzie i wraca. Ponownie wzywa studentów starszych roczników i rozmawia z nimi w mandirze. Po bhadżanach i Arathi wyjeżdża i patrzy wprost na mnie, spotykają się nasze oczy...i uśmiecha się. Był to cudowny darszan.
Dzisiejsze doświadczenie przypomniało mi o bliskim darszanie, jaki mieliśmy w Kodaikanal na początku roku. Yamini powiedziała radośnie: „Jest różnica w wyrazie oczu Swamiego, kiedy On patrzy na ciebie i gdy spogląda na innych. Gdy patrzy On na innych, jest to tak, aby uczynić ich szczęśliwymi, ale kiedy On patrzy na ciebie, widać radość w Jego oczach. I pojawia się bardzo radosny uśmiech na Jego twarzy.”

I jest to prawda! Jest blogi uśmiech na twarzy Swamiego, kiedy On patrzy na mnie. Jest błysk w Jego oczach. Jest to tak, jakby mówił: „Ona jest Moja, nasza więź jest słodka i święta.”

Tak, tylko On i ja znamy znaczenie tego uśmiechu. Uśmiech ten mówi: „W całym tym tłumie, gdziekolwiek jesteś, znajduję cię. Czy rozumiesz Moje uczucia? Czy dostrzegasz miłość, która piętrzy się we Mnie? Zobacz, jak to widać w Moich oczach, na Mojej twarzy, w Moim uśmiechu...”
Te oczy i uśmiech oczarowują mnie!
Wieczna tęsknota za Darszanem...
Vasantha: Dzisiaj jest Krishna Jayanthi (urodziny Pana Kryszny, obchodzone ósmego dnia po pełni Księżyca, w sierpniu - tłum)), co szykujesz dla Radhy?
Swami: Co powinienem zrobić, powiedz mi.
Vasantha: Powinieneś dać mi dobry darszan. Powinieneś mówić o Radha-Kryszna w Swoim dyskursie.
Swami: Dam ci dobry darszan.

Darszan poranny

Wylosowałyśmy dziesiąty rząd i mamy dobre miejsce, wzdłuż trasy, którą przejeżdża samochód lub fotel ze Swamim. On podjeżdża najpierw tam, gdzie siedzą mężczyźni, udaje się na werandę, a następnie wraca tam, gdzie siedzą kobiety, po czym wyjeżdża z sali. Dwukrotnie mamy dobry darszan. Sai Gita, słoń Swamiego, pojawia się. A ponieważ siedzę niedaleko, Sai Gita odwraca się i patrzy w moją stronę, jakby chciała powiedzieć: „Och, to jest Radha.”
Nadjeżdża samochód ze Swamim, Sai Gita unosi trąbę na znak błogosławieństwa. Swami udaje się na werandę, gdzie siada. Jest to bardzo dobry darszan. Sai Gita podchodzi do Swamiego; On głaszcze ją i karmi owocami. Przyprowadzają do Swamiego krowy, pawia, króliki i jelonka. Swami błogosławi wszystkie zwierzęta, a następnie wypuszcza kilka gołębi. Jeden biały gołąb nie odfruwa z sali, siada pod sufitem, spoglądając na Swamiego. Myślę o tym, jakie szczęście mają te zwierzęta. Otrzymały łaskę Pana; czy ja nie powinnam była urodzić się jako gołąb? Czy nie powinnam była urodzić się jako jelonek, paw albo królik? Dlaczego nie urodziłam się jako słoń albo krowa? Umysł mój tęskni za Swamim w taki oto sposób, a łzy leją się z oczu.
Gdy pisałam, przypomniała mi się piosenka, którą napisałam przed czterdziestoma laty....

Czy nie powinnam być laską w Twoich rękach?
Albo powietrzem, którym oddychasz?
Nie byłam ani piaskiem pod Twoimi stopami,
Ani jedną z krów, które wypasałeś;
Cóż za nieszczęśliwy los, że nie urodziłam się na Twojej ziemi.
Czy nie powinnam być trawą nad Yamuną?
Albo fletem u Twoich ust?
Nie byłam ani piórkiem w Twej koronie,
Ani strumykiem, wzgórzem bądź wysokim drzewem.
Jaka to karma, która mnie odgradza?

Napisałam wiele podobnych pieśni, wyrażając żal, że nie urodziłam się nikim, kto żył w czasach Kryszny. A teraz jest mi smutno, że nie mam takiego szczęścia jak zwierzęta, które są blisko Sai Kryszny. Po Arathi Swami udał się do pomieszczenia interview; czekaliśmy długi czas, a potem udaliśmy się do domu.

Medytacja
Vasantha: Swami, wszyscy pytają mnie o przesłanie z okazji święta Krishna Jayanthi.
Swami: Przesłaniem Kryszny jest Radha. Przesłaniem Radhy jest Kryszna-Radha. Przesłaniem Kryszny jest przesłanie dla świata.
Vasantha: Nie rozumiem Swami.
Swami: Czym jest przesłanie? Jest tym, co daje szczęście. Radha daje szczęście Krysznie. Kryszna daje szczęście dla Radhy. A ich miłość daje szczęście światu. Jest to Powszechne Wyzwolenie.

(13) Przedstawienie Premy...
Kodaikanal, 2 maja 2007 r.
Poranny świt, godzina 4. , medytacja jest cudowna. Wychodzimy na darszan o godzinie 6.40. Wylosowałyśmy trzeci rząd. Jest sporo VIP-ów (ważnych osobistości – tłum.) i dużych grup przed nami. Wywołują nas i otrzymujemy miejsce w trzecim rzędzie. Jest to dzień Chitra Poornima. Jest to święto obchodzone w świątyni Meenakshi (córka króla Pandiya, która poślubiła Pana Shivę – tłum.) w Madurai; upamiętnia ono ślub bogini Meenakshi z Sundareshwarą (imię boga Shivy).

Słońce świeci jasno, gdy czekamy na Swamiego. Przychodzą studenci i rozpoczynają się bhadżany. Swami przybywa o godzinie 8.40. Złociste promienie dotykają jaśniejącego Pana, na znak posłuszeństwa. Widząc Jego ogromną jasność, będącą światłem miliona słońc, promienie słońca kryją się za chmurami. Tysiące rąk wielbicieli składa dłonie, oddając Panu cześć.

Swami schodzi z pagórka, Pan zstępuje z niebios. Kroczy po czerwonym dywanie, odbierając listy od wielbicieli, zgromadzonych z obu stron. Jego ręce wyciągają się, by wziąć listy. Czy tak się działo za czasów któregoś z Awatarów? Czy ktokolwiek pisywał listy do Awatara w którejś z epok?

Pamiętam, jak pisywałam listy do Kryszny w młodości. Pisywałam je nawet na ścianach domu. Obecnie widuję, że Sai Kryszna otrzymuje wiele listów. Jaki to cudowny widok spoglądać na uśmiechniętego Pana, poruszającego się pośród nas na fotelu.

Swami podjeżdża tam, gdzie siedzą mężczyźni i powraca. Mój wzrok pada na Jego jedwabiste stopy. Serce moje boli z tęsknoty! Jest to tęsknota wielu stuleci. Oczy moje upiły się amrithą. Oto On tu jest. Jego czarująca twarz jest blisko mnie! Moje oczy zapominają o mruganiu. On patrzy na mnie przez chwilę, a następnie odwraca Swoją twarz. Piękną twarz!

Mówię do Geety: „Jego wzrok mógł nie paść na mnie i jest to O.K. Miałyśmy bardzo dobry darszan, i to wystarczy.” Fotel ze Swamim wznosi się po wzgórzu. Barierki zasłaniają Jego twarz. Schylam głowę, aby ujrzeć Go. Figlarny uśmiech pojawia się na Jego twarzy. Geeta mówi: „Swami patrzy na ciebie i uśmiecha się.” Ja też się uśmiecham i mówię: „On nie spogląda na mnie bezpośrednio, ale robi z tego sekret.”

Swami nie udaje się do Swojej siedziby, lecz siada przy wejściu, na balkonie. Nie mogłam dojrzeć Jego twarzy. Tylko włosy były widoczne. Swami wraca wzdłuż werandy, zmierzając do sali bhadżanów. Wielbiciele, siedzący na werandzie, przemieszczają się na jedną stronę myśląc, że Swami przybędzie. Jednakże Swami zatrzymuje się pośrodku werandy, przy filarze. Siada On naprzeciwko mnie. Rozlega się śpiew bhadżanów. Swami patrzy wprost na mnie, a ja na Niego. Nagle jakiś wielbiciel klęka i próbuje pokazać Swamiemu papiery. Swami je odpycha. Strugi łez płyną z moich oczu. Patrzę i widzę łzy, płynące z oczu Swamiego! Swami ociera łzy chusteczką. Mówi, aby rozpoczęto program Bal Vikas. Małe dzieci gromadzą się i śpiewają naprzeciwko Swamiego. Jest mi bardzo błogo i jestem pełna zachwytu. „Czy jest to sen? Czy to prawda? Czy to naprawdę się dzieje?”

Nasz tajemniczy dramat rozgrywa się na scenie i wszyscy to widzą. Jaka wielka błogość! Nie ma mnie na świecie. Nie jestem świadoma tego, co się wokół mnie dzieje. Bóg siedzi naprzeciwko mnie!

Patrzy On na mnie. Uśmiechamy się, śmiejemy i płaczemy. Jego chusteczka i moja są mokre od łez. Ileż to lat tęsknoty? Jak bardzo kochamy siebie! Nasza Prema wylewa się jak łzy i błogość. Geeta pyta mnie: „Co się dzieje, Amma? Dlaczego Swami patrzy na ciebie bez przerwy? Nie jestem w stanie znieść tego, gdy widzę, że oboje ronicie łzy.” Nicola mówi: „Amma, to jest błogość!”
Unoszę się w powietrzu. Gdy patrzymy na siebie, płynie bezgraniczna Prema. Nasza tęsknota nie ma granic. Moje łzy nie mają końca. Swami wchodzi do środka przed zakończeniem programu. Po pięciu minutach ofiarowują Arathi. Wracamy do domu.

(14) Przestawia się Kosmiczny Zegar...
27 maja 2007 r.
Dziś nastąpił pierwszy świt ery Sathya Yuga w siedzibie Pana w Puttaparthi. Z chwilą gdy się obudziłam, w naszym pomieszczeniu panowała wielka błogość. Wszyscy byli w stanie błogiego oczekiwania, wypełnieni mocą Premy oraz siłą Sathya (Prawda – tłum.).

Po kąpieli ubrałam zieloną sari, która była źródłem wielu opowieści przez ostatnich kilka miesięcy. Yamini, Nicola, Kaveri i Geeta ubrały sari, które dostały od Swamiego z okazji Athi Rudra Mahayagna (rytuał ku czci Pana Shivy, ochraniający boskie cechy w człowieku – tłum.) Wszyscy mieli na sobie kolorowe bransoletki. Brzęczenie bransolet było jak uroczysta muzyka, ku czci historycznego dnia. Bransoletki uwydatniały piękno rąk, ozdobionych minionego wieczoru rysunkami, wykonanymi henną.

Kaveri przyniosła nowy naszyjnik i powiedziała, abym go nałożyła. Odparłam: „Ty go nałóż. Ja nałożę łańcuszek, który ci dałam, ozdobiony podobizną Swamiego.”
Poszłyśmy na darszan. Fred, Eddy, Amar i Rishi wylosowali pierwszy rząd i siedzieli na samym przodzie. My zaś wylosowałyśmy drugi rząd i siedziałyśmy w drugim rzędzie. Byłam spokojna i opanowana. Nie było niepokoju, ani oczekiwań.
Nicola zapytała: „Dlaczego jesteś taka cicha, Amma? Twoja twarz wygląda pięknie i pogodnie.”
Odparłam: „Nie ma znaczenia, co się stanie. Moja Prajnana (Powszechna Świadomość, Absolutna wiedza w człowieku – tłum.) ustanowi Prawdę.”
Ja oraz pozostali aszramici siedzieli cicho, pogrążeni w Prawdzie. Swami przybył wcześnie, by ujrzeć Królową Swego Serca w zielonej sari. Odebrał listy od Eddy`ego, Amara i Rishi`ego, a następnie udał się do pomieszczenia interview. Wiele koszy owoców mango rozdano jako prasad. Powiedziałam: „Mango są owocami mądrości.” Wszystkie owoce mango, jakie otrzymaliśmy, miały na sobie symbole: OM, trójząb (broń Pana Shivy – tłum.), drzewo Aswatta oraz litery S i V.
Powiedziałam: „Wszyscy chcą zjeść owoce mango jak tylko je dostaną, ale my, z Mukthi Nilayam szukamy symboli mądrości na nich!”
Zaczęto śpiewać bhadżany, a Swami przybył w Swoim samochodzie po Arathi. Zobaczył nas wszystkich i uśmiechnął się. Powiedziałam: „Uśmiech po czterech miesiącach oczekiwań.”

(15) Kiedy Swami odbiera książkę...
23 października 2007 r.

Godzina 6.30. Idę na darszan i siadam na końcu zatłoczonej sali. Pojawia się wiele myśli...”Czy to Prawda? Czy wszystko, co napisałam w tej książce, jest Prawdą? Wczoraj podczas medytacji Swami powiedział: „Daj książkę dr. Bagchi, wezmę ją.”

Przez dłuższy czas Swami nie przybywa. Nie widzę też dr. Bagchi. Mówię: „To nie jest Prawda!” Szepczę do siebie: „To nie jest Prawda...To nie jest Prawda.”

O godzinie 8.55 dr. Bahchi przychodzi i siada na werandzie. Gdzie jest Swami? Rozpoczynają się bhadżany. Moje serce bije szybko. Płaczę: „Swami przyjdź, proszę przyjdź.”

Swami przybywa w samochodzie. Jest godzina 9.22. Słyszymy bhadżan „‘Baba Avo Merey Kirtana Mey” . Swami udaje się na werandę. Kiedy wysiada z samochodu, podchodzi dr Bagchi i pokazuje książkę. Swami unosi dłoń i błogosławi. Wstaje jakiś wielbiciel i mówi coś do Swamiego. Następnie Swami przywołuje dr. Bagchi, który pokazuje Mu książkę. Boska ręka Swamiego bierze książkę! Wybucham płaczem! Wszyscy, którzy są ze mną, są radośni. Jest godzina 9.25 i słyszymy śpiew: „ Antarajyothi Jalao Sai”. Swami udaje się do sali bhadżanów. Pięć minut później ofiarowują Arathi i Swami wyjeżdża.

(16) Darszan Sai Surya

Kodaikanal, 12 kwietnia 2006 r.
Darszan poranny
Idziemy na darszan, otrzymujemy miejsce w szóstym rzędzie i siedzimy pod dachem. Swami przybywa na balkon, udziela darszanu, a następnie wchodzi do środka. Mówię: „Swami, Swami, tylko tyle? Nie będzie już darszanu?” Rozpoczynają się bhadżany. Podjeżdża samochód Swamiego. Wszyscy są szczęśliwi. Swami stoi na balkonie,
a następnie schodzi ze wzniesienia. Prosi o Swój fotel i siada. Jest bardzo upalny dzień. Śpiewają bhadżan „Rasavilola”. Łzy spływają po moich policzkach. Widzę, że Swami ociera oczy. Siedzi w fotelu, dokładnie naprzeciwko mnie. Śpiewają wiele bhadżanów o Radha-Kryszna. Mówię błagalnie: „Swami, dlaczego siedzisz na tym gorącym słońcu. Wystarczy, proszę, wejdź do środka.” Śpiewają bhadżan „Jagat patey Hari Sai Gopala”. Swami patrzy na mnie. Jest On w stanie błogości. Oboje płaczemy. Geeta i pani Varma proszą, abym nie płakała.

Myślę:
„Och ludzie tego świata! Spójrzcie, przez jakie trudy przechodzimy dla waszego dobra. Popatrzcie na ból z powodu naszej rozłąki! Och Swami, czy musisz okazywać Swoją miłość, siedząc przede mną w tym palącym słońcu? Och Adisesha! (wąż o tysiącu głowach, na którym spoczywa Mahavishnu – tłum.) Czy nie mógłbyś przybyć i dać Mu trochę cienia? On cierpi w upale. Och Słońce! Czy nie możesz ograniczyć swego gorąca? Swami! Przestań! Wejdź do środka!”

Cudowny darszan! Swami schodzi ze wzgórza. Jego pojazd przybywa. Swami idzie powoli. Jego pojazd podąża za Nim. A On nie wsiada. Wraca na balkon.

(17) Darszan kwiatów

Byłam w Puttaparthi, pisząc tam drugą część książki „Gita Govindam”. Codziennie modliłam się do Swamiego: „Swami, daj mi kwiaty z Twoich rak, daj mi kwiaty jaśminu. Dajesz wszystkim tyle rzeczy. Czy nie mógłbyś dać mi kwiatów?” Któregoś dnia na darszanie siedziałam w drugim rzędzie. Wielbicielka z Grecji, Galatia siedziała dwa rzędy za mną, ze swoją grupą. Swami był w pomieszczeniu interview. W pewnej chwili kobieta z Seva dahl podeszła do Galatii i dała jej sznur kwiatów, mówiąc: „Swami prosił, abym ci to dała.” Galatia przekazała mi kwiaty, a ja ozdobiłam nimi włosy. Następnego dnia poprosiłam Galatię, aby pokazała mi kobietę z Seva dahl, która dała jej kwiaty. Chciałam bowiem zapytać ją, dlaczego ofiarowała kwiaty w trakcie darszanu. Ale Galatia już więcej nie zobaczyła tej kobiety!

Nikt nie może wejść do sali darszanowej z kwiatami. Kto mógł dać kwiaty Galatii na darszanie i powiedzieć: „Swami powiedział, abym dala to tobie.” Jest to łaska Boga. To tylko On może uczynić takie rzeczy.

(18) Darszan obietnicy...
24 lutego, 2006 r.
Idziemy na darszan i otrzymujemy miejsce w szóstym rzędzie; siedzimy jednak w czwartym rzędzie. Swami nie przychodzi. Modlę się. „Mimo że przyjąłeś ode mnie wiele listów w sekrecie, świat nie uwierzy. Nie potrzebuję niczego, ale obdarzyłeś mnie wielką odpowiedzialnością, Aszramem i Stupą. I na to potrzebuję Twojej pieczęci, będącej dowodem aprobaty. Czy nie ma żadnego związku między Tobą a mną? Czy masz jakiś związek z Mukthi Nilayam? Czy nie masz związku ze Stupą? Powiedz mi. Zrób coś na fizycznym planie! Nie zmuszam Ciebie, ale jest to istotne. Jeśli nawet świat uwierzy, czuję, że jest to konieczne dla mego serca.” Modliłam się i cały czas płakałam.

Swami przybywa i udaje się do świątyni. Rozpoczynają się bhadżany. Wiele pieśni o Radha-Kryszna jest śpiewanych. Po Arathi przychodzi Swami. Patrzy wprost na mnie. Mam bardzo dobry darszan.
W trakcie porannej medytacji pytam o niektóre rzeczy.
Vasantha: Zrób coś fizycznie. Nie zniosę tego już dłużej. Zrób coś fizycznie. Dziś powinieneś był uśmiechnąć się i spojrzeć na mnie. Co się stanie, jeżeli ujawnisz Swoją Premę poprzez spojrzenie i słodki uśmiech? Czy ograniczę naszą Premę o 10 dni, kiedy inkarnujemy się po raz kolejny?
Swami: Och, nieznośna! Dlaczego myślisz w ten sposób? O.K. Popatrzę na ciebie. Przekonasz się.

Darszan popołudniowy
Otrzymujemy miejsce w pierwszym rzędzie. Swami przybywa o godzinie 15.30. Absolwenci prezentują program. Swami mówi przez godzinę na temat umysłu: M – moje, N – nic, S -Subham, pomyślność, Najwyższy. Swami powiedział: „Jeżeli nie będzie „ja” i „moje”, oznacza to pomyślność.” Po Arathi wraca On do sali Poornachandra. Siedzę w pierwszym rzędzie. On patrzy na mnie i uśmiecha się. Dotrzymuje obietnicy.
Rano Fred i Eddy, Amar i Rishi siedzą w pierwszym rzędzie. Swami spojrzał na Freda i powiedział „Madhu” oraz wziął list od Eddy`ego.

(19) Darszan arbuzowy
25 lutego, 2006 r.
Święto Mahashivarathri
Zgromadził się olbrzymi tłum, by powitać Sai Shivę. Swami przybył o godzinie 15. Powiedział coś studentom; nagle wszyscy wyszli z werandy i pobiegli do bramy. Chwilę później studenci wrócili i każdy z nich niósł arbuza. Każdy owoc musiał ważyć 5-6 kilogramów. Rozdano arbuzy studentom, personelowi i VIP-om. Cudownie było patrzeć na rzędy zielonych lingamów! Yamini zapytała: „Amma, gdybyś dostała arbuza, czy byłabyś w stanie unieść go dwiema rękoma?” Odpowiedziałam: „Nie chcę arbuza! Daj mi kawałek papieru, napiszę coś.”

Zaczęłam pisać wiersz na kawałku papieru. Jak dobry jest Pan, który daje każdemu wielbicielowi po arbuzie! Ich usta są wysuszone po całonocnym śpiewaniu bhadżanów. Są miliony arbuzów w ogrodzie Pana; to dowód Jego łaski. Od tysięcy lat pokutuję w święto Shivarathri; czy było to tylko w nocy, rathri? Nie, odbywało się to również za dnia! Śpiewanie imienia Pana trwało noc i dzień, a gardło, które wyschło, nie potrzebuje arbuza. Mego pragnienia nie można ugasić! Jedynie melon z amrithy Sai może ugasić moje nie kończące się pragnienie. Czy dasz mi taki owoc? Powódź moich łez obmywa Twoje stopy w trakcie codziennego rytuału abhishekam. Czy Twoje serce nie stopnieje? Czy arbuz Sai nie zmieni Jego umysłu? Czy mam czekać kolejną erę na nasz związek...
Napisałam taki wiersz:

„Och Panie, czekam na Ciebie od stuleci!
Obdaruj mnie Swoją łaską!
O ucieleśnienie miłosierdzia,
Czyż nie masz dla mnie litości?
Daj mi amrithę Sai, bym ugasiła pragnienie.

Na werandzie rozpoczął się program kulturalny. Poeta recytował wiersze w języku telugu. Pomyślałam:
Moje życie jest jak papier,
Łzy są atramentem,
Uczucia moje są wierszem,
Lejącym się, lejącym się, lejącym...
Och Panie współczucia, dlaczego nawet nie spojrzysz na mnie?

Katusze mego serca leją się jako łzy. Zaczął przemawiać inny wielbiciel; jego głos nasycony był emocjami, kiedy przeszedł z języka hindi na angielski. I na koniec nasz Boski Pan wstał i przelał na nas uczucia miłości. Mówił On przez godzinę. A gdy usiadł, zabrano mikrofon, ale nie był On z tego zadowolony i poprosił, by oddano Mu go i zaczął mówić, siedząc. Prawda wypływała z ust Pana! Człowiek, który nie podda się procesowi transformacji, słuchający tego nektarowego potoku słów, nie może być nazywany człowiekiem! Łatwo jest urzeczywistnić Boga; trzeba po prostu zrezygnować z pragnień i przywiązań, a wówczas można poznać boskość w sobie.

Swami mówił w dyskursie o wielu rzeczach.
Powiedział On również o bogini Kunthi; „Ta królowa Pandu stała się królową cierpienia. Utraciła wszystko – męża, dzieci, teściów; utraciła wszystkich i cierpiała. W chwili śmierci położyła głowę na kolanach Dharmarajy i prosiła o opiekę Kryszny....” Powiedziawszy to, usiadł i zaczął opowiadać o śmierci pięciu Pandawów mówiąc, że kiedy wszyscy bracia padli z wysiłku i zmarli, tylko pies szedł za Dharmarają. Kończąc dyskurs Swami powiedział:

“Dharmo Rakshati Rakshatah.”
„Ten, kto ochrania dharmę, tego dharma ochroni.” (dharma – prawość, tłum.)
Gdy wypowiadał On powyższe słowa, Jego głos dławiły emocje, a łzy spływały po policzkach. Ten wylew emocji Swamiego udzielił się każdemu i uwolnił od świata mayi. On doznaje cierpień fizycznych i mentalnych dla naszego dobra. Ktoś, kto nie mięknie pod wpływem Jego łez, nie może być człowiekiem. Porzućcie uczucia „ja i moje”, ponieważ jest to tylko iluzja. Trzymajcie się tylko Boga. Czy ktokolwiek w którejś yudze był świadkiem czegoś podobnego?
Bóg jest tylko świadkiem, a mimo to działa On jak nasz bliski krewny, udzielając interview, mówiąc uspokajające słowa i prowadząc nas; On wyraża Swoje uczucia. Mówi wszystkim: „Dlaczego się boisz, skoro jestem tutaj?” On mięknie i zmiękcza nas. Daje On nam uczucia, że jest naszym ojcem, matką, Guru i Bogiem. Obdarza Swoją miłością poprzez taką bliskość. Poprzedni awatarowie inkarnowali się, aby przywrócić dharmę, a On przybył, aby ustanowić Premę. Dlatego obdarza On uczuciami. Interview Swamiego są jak spotkania rodzinne. Członkowie rodziny siedzą razem i dyskutują o ważnych sprawach. Swami, występując jako głowa rodziny, okazuje Najwyższą miłość. A ile osób uległo transformacji?
Shivarathri to Sanktuarium Boga!
Nie jest to Shivarathri, lecz Nava, nowa rathri (nowa noc – tłum.).
Jest to arbuz, kojący wysuszone gardła,
Które śpiewały imię Shivy przez całą noc.
Są miliony arbuzów w ogrodzie Pana.
Swami! Ja nie chcę tego arbuza,
Potrzebuję arbuza – Amrithę,
Który nazywa się Sai.
Niech to będzie dzień albo noc Shivy,
Moje Shivarathri trwa od milionów lat.
Gardło uschło od nieprzerwanego śpiewu
Ale nie szuka ono arbuza!
Ono tęskni do arbuza Sai Amritha!
Swami, czy dasz Mi?
Och! Oceanie Miłosierdzia, które koi
Wysuszone gardła arbuzem,
Czy nie zauważasz mego pragnienia?
Jest to pragnienie, którego nie da się zaspokoić!
Kąpię Ciebie w świętej rzece łez
Czy to nie zmiękcza Twego serca?
Czy nie powoduje dojrzewania arbuza Sai?
Czy nie możemy zasmakować naszego związku?
Musimy czekać do kolejnej ery?

(20) Darszan popcorn
Vasantha: Swami, nie miałam dobrego darszanu, było to jak karmienie słonia popcornem. Chcę Cię jeść. Chcę Ciebie.
Swami: Jak chcesz Mnie jeść?
Vasantha: Chcę żuć każdą Twoją część, każdą.
Swami: Jedzenie oznacza doświadczanie. Chcesz doświadczyć Mnie całkowicie. Dlatego będziemy inkarnować się ponownie.

Jai Sai Ram

OM SRI SAI VASANTHA SAIESAIYA NAMAHA


.

czwartek, 15 lipca 2010

BOSKIE OPOWIADANIA I PRZYPOWIEŚCI

.







BOSKIE OPOWIADANIA I PRZYPOWIEŚCI


Piękny, kolejny prezent ofiarowała Sri Vasantha Sai wielbicielom Swamiego. Jej najnowsza książka ,„Divine Stories and Parables”, opublikowana wiosną 2010 r., zawiera 85 znakomitych opowiadań oraz przypowieści, zbliżonych do tych, jakimi obficie obdarzał Jezus. Inspiracją większości opowiadań, zakończonych morałem, były w latach 2008 i 2009 doświadczeniami Vasanthy Ammy w Jej aszramie Mukthi Nilayam; część zebrana została z Jej książek, napisanych wcześniej. Swami w znaczącym stopniu przyczynił się do ich powstania. Książkę pobłogosławił na darszanie w Sai Kulwant Hall 14 marca 2010 r.
Kilka przykładów:


DWA KWIATY – JEDNA ŁODYGA


„Każdego wieczoru w Mukthi Nilayam sprawdzamy paduki (sandały Swamiego – tłum.) oraz święte figurki, by ustalić, czy nie ma vibuthi lub kurkumy. Kiedyś, gdy patrzyliśmy na tace z vigraha (święte figurki bogów i bogiń, wykorzystywane w rytuałach – tłum.), Eddy pokazał nam niezwykły kwiat. Był to kwiat hibiskusa, a na szczycie gałązki znajdowały się dwa różne kwiaty. Jeden był długi, wąski i czerwony. Drugi był mniejszy, bardziej rozłożysty i rdzawo-czerwonego koloru. Ustaliliśmy, że trzy gałązki mają takie kwiaty. Zastanawialiśmy się, dlaczego kwiaty różnią się i zrobiliśmy zdjęcie. Na naszej werandzie rośnie tropikalna bougainvillea. Na jednej gałązce tej rośliny ozdobnej był kwiat pomarańczowy i różowy. Zrobiliśmy zdjęcie. Naprzeciwko naszego głównego budynku Sudha Sattva (Czysta Świadomość – tłum.) rośnie hibiskus. Roślina ta ma wszystkie kwiaty koloru brzoskwiniowego. Jednakże na jednej gałęzi czerwony kwiat zakwita co dziesięć dni. Wszyscy się temu dziwią.

Na jednej łodydze są pąki. Gdy pąki rozkwitną, staną się kwiatami. Ale na jednej łodydze są dwa różne kwiaty. Jeden z nich to zwykły kwiat hibiskus, wąski i długi, a drugi kwiat jest krótszy i bardziej puszysty, koloru rdzawo-czerwonego.

Wszystko to pokazuje, że w każdym funkcjonuje tylko jedna Atma. Tylko jedna łodyga, tylko jedna siła życia działa w kwiatach. Jest jedna Atma, jedna siła życia, ale dwa różne kwiaty. Jeden kwiat był czerwony i długi, a drugi krótki koloru rdzawo-czerwonego. Wskazuje to na różne formy i różną naturę istot ludzkich. Jedna osoba jest niska, a druga wysoka, jedna tęga, a druga szczupła. Istnieje zatem w stworzeniu wiele różnych form oraz różnych natur. Jednakże tylko jedna Atma (Chaytanya) funkcjonuje we wszystkim.
Spójrzmy następnie na roślinę bougainvillea. Na jednej łodydze były dwa kwiaty o różnych kolorach – różowy i pomarańczowy. Wskazuje to na rozmaitość i różne cechy tej samej rzeczy. Ale różnicy nie ma. Podobnie, istnieje wiele różnych grup społecznych, jednak wszyscy należą do tego samego rodzaju ludzkiego. Pokazują to różne kwiaty na jednej łodydze. Wszyscy pochodzą od Boga.

Inna roślina miała kwiaty koloru brzoskwiniowego, ale co dziesięć dni pojawia się na niej czerwony kwiat. Wszystkie religie są takie same. Wszystkie nauki są takie same. Wszystkie nauczają o tym samym, o naturze Boga. Rzadki, czerwony kwiat symbolizuje mędrców. Mogą oni należeć do dowolnej religii, jednakże są oni wspólni dla całego świata. Wszyscy nauczają o naturze Boga. Jedna roślina ma wiele gałęzi, na których kwitnie sporo kwiatów. Jednakże tylko jeden kwiat jest inny. Podobnie, wszyscy są dziećmi jednego Boga, ale tylko jedna osoba rodzi się jako mędrzec.”


3 OPOWIEŚCI VISHNU


Opowieść pierwsza

Jest koniec okresu Awatara Sai. Wszystkie Devy oraz mieszkańcy różnych światów zgromadzili się w Deva Loce. Przybyli, aby ujrzeć swego Pana, który rozstał się z nimi przed 92. laty. Pan Indra wstaje i ubiera Pana. „Bhagawanie, czy mógłbyś powiedzieć nam coś ciekawego, co się wydarzyło, gdy przebywałeś na Bhooloce (Ziemi)?”
Pan Vishnu odpowiada: „Mam jedno opowiadanie. Kiedy byliśmy tam, rozpoczynając zadanie, związane z Mukthi (wyzwolenie), powiedziałem jej (Sri Vasancie Sai – tłum.) o kilku ważnych rzeczach. Powiedziałem, aby napisała wszystko w formie opowiadania, Sam umieściłem Swój podpis na rękopisie i poprosiłem, aby oddała go do druku. Po wydrukowaniu dała mi ona egzemplarz książki, zatem Sam wyraziłem zgodę na rozpowszechnianie. Powiedziałem: „Poproś kierownictwo księgarni Prasanthi, aby książkę wystawili na sprzedaż.” Szefowie księgarni odparli: „Najpierw pozwól, że przeczytamy książkę, a potem zobaczymy.” Po przeczytaniu książki powiedzieli: „Nie wstawimy tej książki do księgarni, ona podważy wizerunek Swamiego.”
Ona na to: „Ale Swami złożył Swój podpis na tej książce.”
Szef księgarni krzyknął: „On podpisuje wszystko. Nie wyrażamy zgody.”

Pan Vishnu kontynuuje....
Mieszkańcy 14 światów: na Bhooloce, wiele osób ochrania wizerunek Boga! Bóg Sam podpisuje książkę i prosi, aby umieścili ją w księgarni, a oni mówią: „Nie możemy”. Dlatego Awatar nigdy nie inkarnuje się w Kali Yudze. Bóg schodzi jako Awatar, aby nauczać świat. Jednakże ludzie Kali Yugi sami nauczają Boga!

Pan Indra: Swami, jeżeli nawet przybywamy do Vaikunthy, nie możemy rozmawiać z Tobą swobodnie. Dlatego przygotowaliśmy spotkanie z Tobą. Jak to się dzieje, że ludzie tego świata uważają, iż są ważniejsi niż Bóg?!


Opowieść druga


Shiva: „Och! Bhagawanie, jak ludzie mogą być tacy? Proszę, opowiedz nam coś innego.”

Vishnu: Zgoda, opowiem coś innego. Początkowo ona (Sri Vasantha Sai – tłum.) była zwyczajną dziewczyną. Nadszedł czas, gdy rodzina zapragnęła, aby wyszła za mąż. Ona powiedziała: „Nie poślubię nikogo innego, tylko samego Krysznę.” Tłumaczyli jej, że nie można poślubić Boga i poprosili, aby wybrała jednego z trzech mężczyzn. Wówczas ona wybrała jednego z nich i odbyła się ceremonia zaślubin. Ona nie wiedziała, że to Ja byłem jej wybrankiem.

Najpierw spotkałem ją. Zapytałem: „Czy potrafisz tańczyć?” Ona odparła: „Nie potrafię.” Zmuszałem ją, mówiąc: „Zatańcz.” A ona trzęsła się ze strachu, mówiąc: „Nie umiem! Nie potrafię.” Patrząc na jej oczy i słysząc jej drżący głos, wyszedłem.

Dlaczego zapytałem w ten sposób? Chciałem sprawdzić, czy pozostały w niej jakieś wrażenia z poprzedniej inkarnacji. Byłem całkowicie pewien kim Ja jestem; ale chciałem wiedzieć, czy ona wie, kim jest. Ale ona nie wiedziała. Była tak niewinna. Pomyślałem więc: „Powiodło się Moje pierwsze zadanie, jako Awatara. Nie ma ona na tym świecie wrażeń z przeszłości.” Dopiero po upływie 40. lat powiedziałem jej, że była Radhą.

Indra: Och Boże! Co za cudowna opowieść! Czy to dlatego jej Boskość opuściła ciało, by pokutować w jaskini w miejscowości Shimla przez 40 lat? W owym czasie byłem z nią. Bhagawanie, kiedy przybyłeś tam, by odwiedzić ją, czy nie mogłeś zamienić wówczas z nią choć kilka słów?


Opowieść trzecia


Brahma: Bhagawanie, czy opowiesz coś jeszcze? Proszę, opowiedz nam o ignorancji ludzi ery Kali.

Vishnu: „Opowiedziałem wam, co się stało z jej pierwszą książką. Zgoda, świat nie wiedział o niej w owym czasie. A ona wówczas była już autorką ponad dwudziestu książek. Napisała o przyszłym Awatarze oraz ujawniła światu prawdę o tym, kim My jesteśmy. A teraz, po przeczytaniu jej książek wiele osób zna już prawdę. Powiedziałem jej, by napisała o naszych ostatnich dniach na Ziemi. Ona napisała książkę „Ostatnich 7 Dni Boga.” Przyjąłem Swoimi rękoma pierwszy egzemplarz tej książki na darszanie. A później ona udostępniła tę książkę czytelnikom. Następnie pewne osoby wezwały ją i powiedziały: „RadhaKryszna kosmiczne łono....co to ma być? Nie przyjeżdżaj do Prasanthi już więcej.”

Patrząc na to wszystko z boku, można powiedzieć, że owi ludzie skrytykowali Premę RadhaKryszna. Tacy ludzie nigdy nie powinni byli się narodzić nawet w Kali Yudze.

Indra: Co za straszliwy człowiek! Powiedz, kim on jest...pójdę i zabiję go.

Vishnu: „Uspokój się, uspokój się. To z tego powodu Bóg nigdy nie schodzi w erze Kali Yuga. To nie są ludzkie istoty, lecz zwierzęta, funkcjonujące w ciałach ludzi. Oni powinni byli zapytać Mnie bezpośrednio, a dopiero później podejmować decyzję. Ale oni nie słuchali Moich słów. Jeżeli oni nie mają szacunku dla Mnie, jak można oczekiwać, że będą mieli szacunek dla niej? Jedna osoba na sto tysięcy pomyśli o Premie RadaKryszna w taki sposób, ale aby ci, którzy są blisko Boga mówili niewłaściwie ...Co można powiedzieć o tym wszystkim? Oni krytykują Boga.

vvv

Były to trzy opowieści Pana Vishnu. Przyjrzyjmy się im bliżej.
Kiedy dobiegł końca okres misji Boga jako Awatara, wrócił On do Swojej siedziby. Wszyscy byli zainteresowani tym, co się wydarzyło w trakcie Jego pobytu na Ziemi i Bóg, Pan Vishnu, opowiedział im. Ze względu na naturę ery Kali Yuga awatarowie nie inkarnują się. Zdarzyło się to po raz pierwszy, że Awatar w postaci Sri Sathya Sai Baby zstąpił w trakcie najgorszej ery. Dlatego ludzie ery Kali Yuga nie wiedzą, jak postępować w obecności Boga. W każdym dyskursie Swami podaje krótkie opowieści, aby ludzie mogli pojąć ich głębokie znaczenie. Opowiedział już setki takich opowieści, ale nikt nie stosuje w praktyce mądrości, jakie są w nich zawarte.

Zanim ktokolwiek coś powie, najpierw powinien się zastanowić. Swami zawsze powtarza: „Kochaj wszystkich, kochaj wszystkich”. Jednakże nie ma miłości, istnieje tylko obowiązek. Ci, którzy są blisko Swamiego, wykonują swoje obowiązki prawidłowo, ponieważ muszą to robić. Zgoda, ale oni powinni mieć także miłość. Jeżeli nie chcesz, by ktoś przychodził, powiedz to z uczuciem miłości, spokojnie: „Proszę nie przychodzić.” Ale nikt nie ma prawa obrażać nikogo. Sam Bóg tak mówi. W ostatnim dyskursie Swami powiedział: „Nikt nie słucha Moich słów. Nawet ci, którzy są blisko Mnie, nie słuchają Moich słów.”

W jednej Chinna Katha Swamiego przeczytałam, że mówi On, iż każda czynność Pana ma znaczenie. Po Wojnie Mahabharata Arjuna stał się dumny, że Kryszna był jego woźnicą i służącym. I poczuł, że jako pan powinien wysiąść z powozu za Kryszną. Ale Kryszna nalegał, aby Arjuna wysiadł pierwszy. Prosił usilnie Arjunę, aby wysiadł i w końcu Arjuna uczynił to bardzo niechętnie. Wówczas Kryszna zszedł z powozu. A kiedy to uczynił, powóz stanął w płomieniach. Kryszna wyjaśnił przyczynę mówiąc, że strzały i pociski, które trafiły w pojazd, nie miały mocy w momencie, kiedy On w nim się znajdował. Ale gdy wyszedł, pojazd stanął w płomieniach. W ten oto sposób Kryszna pokazał, że każda czynność Pana posiada znaczenie i cel, czego zwykli śmiertelnicy nie są w stanie wyczuć.

Zatem słuchajcie i bierzcie pod uwagę słowa Pana. Każde słowo i każda czynność jest bardzo ważna.

Sri Sathya Sai Baba odebrał trzy opowieści na darszanach:

Opowieść pierwszą – 26 marca 2009 r.
Opowieść drugą – 29 marca 2009 r.
Opowieść trzecią – 9 kwietnia 2009 r.


OM SRI SAI VASANTHA SAIESAIYA NAMAHA

.